Jakie jest matematyczne prawdopodobieństwo, że w życiu jednego człowieka skupiło się prawie trzysta zdarzeń, przepowiedzianych kilkaset lat przed jego urodzeniem?

 

 Wszystkie proroctwa, bez żadnego wyjątku, wypełniają się idealnie w osobie i życiu Jezusa. Tylko w Nim, w nikim innym. W jaki sposób można przewidzieć wydarzenia, które będą miały miejsce za kilka wieków? Jak to możliwe, że wszystkie te proroctwa wypełniły się w jednej osobie?

 

  To jeden z najbardziej niezwykłych i trudnych do wyjaśnienia faktów historii.
Chodzi o rzecz następującą: istnieje pewien zbiór bardzo starych tekstów, które naród żydowski nazywa Pismem Świętym, utrzymując, że powstały z natchnienia samego Boga. Owe teksty, spisywane w ciągu wielu wieków przed Chrystusem przez wielu różnych autorów, skupiają się wokół jednego zasadniczego proroctwa, które zapowiada przyjście tajemniczego posłańca Bożego, "Pomazańca Pańskiego" ("Pomazaniec", czyli "Poświęcony", to po hebrajsku "Mesjasz" i po grecku "Chrystus"), który zwycięży Zło.

      

  Zapowiedź ta, w samych tylko księgach biblijnych, zostaje sprecyzowana i pogłębiona przez blisko trzysta proroctw mesjańskich, bardzo zróżnicowanych, które w ciągu wieków określają wiele znaczących szczegółów owego przyjścia i dokładnie przedstawiają wszystko, co miało się zdarzyć.

  Otóż wszystkie proroctwa, bez żadnego wyjątku, wypełniają się idealnie w osobie i życiu Jezusa. Tylko w Nim, w nikim innym. Opisują ze wstrząsającą dokładnością i kilkuwiekowym wyprzedzeniem szczegóły Jego życia. W jaki sposób można przewidzieć wydarzenia, które będą miały miejsce za kilka wieków? A przede wszystkim, jak to możliwe, że wszystkie te różnorodne proroctwa wypełniły się w jednej i tej samej osobie?

  Należy mieć świadomość, że zbawienie w rozumieniu judeochrześcijańskim jest pewną historią. Bóg mówi poprzez fakty. Rzeczywiście, postać Mesjasza konkretyzowała się stopniowo w ciągu wieków, także w oparciu o zdarzenia, które przeżywał naród izraelski.

 Jaki wyciągnąć stąd wniosek?  Historia zna tylko jednego człowieka, w którym wszystkie te proroctwa zbiegają się i wypełniają: Jezusa. Jest on jedyna postacią w historii ludzkości, której życie zostało przepowiedziane w każdym szczególe na wiele wieków przed Jego przyjściem na świat w świętych tekstach oficjalnie uznanych za proroctwa i rozpowszechnionych w świecie przed Jego narodzeniem, tekstach publicznych, których autentyczność nigdy nie została zakwestionowana.

 Hegel miał powiedzieć: "Dowodem na istnienie Boga byłoby to, że prorok wypełnił swoje proroctwa. To istotnie się zdarzyło i, według Pascala, "największym z dowodów Chrystusa są proroctwa". W rzeczywistości w owym śledztwie w sprawie Jezusa znajdziemy znacznie więcej, ale z pewnością zjawisko "proroctw mesjańskich" jest zadziwiające i każdego powinno zmusić do zastanowienia.

  To przypadek jedyny w swoim rodzaju. I dziwne jest, że na tak wielką - również z punktu widzenia historycznego - tajemnicę tak niewiele się zważa. Z reguły spycha się ją w obszary dyscyplin teologicznych, a w rzeczywistości mamy do czynienia z zagadką historyczną. Albo jest to przypadkowa zbieżność, albo objawienie czegoś wyjątkowego.

  Jean Guitton, po przytoczeniu rozmaitych spostrzeżeń filozoficznych dotyczących naukowych możliwości przewidywania przyszłości (od Kanta poprzez Leplace'a aż do Einsteinowskiej teorii względności, która zrewolucjonizowała pojęcie czasu i przestrzeni), konkluduje w kwestii proroctw: "Żaden uczony, a tym bardziej filozof, nie powinien, czuć się spokojny, dopóki sprawa ta pozostaje bez odpowiedzi". 

  Powiedzieliśmy, że - teoretycznie - mogłaby to być przypadkowa zbieżność. Ale czy to możliwe? Pomijając kwestie egzegetyczne, historyczno-biblijne i filologiczne, zobaczmy do jakich wniosków doszedł ktoś, kto próbował przełożyć na język naukowo-matematyczny zjawisko proroctw mesjańskich wypełnionych w historii Jezusa; rachunek prawdopodobieństwa, swego rodzaju zabawa, do której użyto metod statystycznych, ale która ukazuje, jak dalece nieprawdopodobne jest, by kwestią przypadku było owo zjawisko, które z reguły ignorujemy.

  Rachunku dokonał wiele lat temu pewien naukowiec, Peter W. Stoner, w książce "Science Speaks". Chciałbym zaznaczyć raz jeszcze, że Stoner ujmuje zagadnienie nie z punktu widzenia biblisty, ale matematyka i ma do tego pełne prawo. 

   Stoner początkowo bierze pod uwagę tylko osiem proroctw, nawet nie tych najgłośniejszych. Potem oblicza dla każdego z nich prawdopodobieństwo spełnienia. Następnie bada, jaka jest szansa zrealizowania się wszystkich ośmiu proroctw. Na koniec ustala przybliżoną liczbę ludzi żyjących od czasów proroków do dzisiaj, by dojść do tego, ile wynosi szansa zrealizowania wszystkich ośmiu proroctw przez jednego człowieka w tym przedziale czasowym.

  Oto wniosek, do którego Stoner dochodzi, stosując współczesną teorię prawdopodobieństwa: 1 do 10 do 17. potęgi, to jest 1 do 100000000000000000, czyli jeden do stu milionów miliardów. Analogicznie Stoner wyjaśnia: "Prorocy mieli zaledwie jedną szansę na 10 do 17. potęgi, że spełni się (wszystkie ich osiem proroctw) w jednym jedynym człowieku, ale one naprawdę spełniły się w Chrystusie".

  Stosując te same kryteria probalbilistyczne, Stoner oblicza prawdopodobieństwo zrealizowania przez jednego człowieka czterdziestu ośmiu proroctw mesjańskich zawartych w Biblii i uzyskuje wynik 1 do 10 do 157. potęgi (to liczba, którą trudno nawet zapisać, jedynka ze 157 zerami).

  Aby pojąć jej wartość, wyobraźmy sobie elektrony w ilości 10 do 157. potęgi (elektron to jeden z najmniejszych składników materii, jakie znamy). "Wyobraźmy sobie zatem, że mając taka ilość elektronów - pisze Stoner - znakujemy jeden z nich i mieszamy go z pozostałymi. Następnie zawiązujemy komuś oczy i każemy mu na chybił trafił wybrać ten oznakowany. Jaką mamy szansę, by dotrzeć do właściwego elektronu? Jakie to mnóstwo elektronów. Niewyobrażalny ogrom".



   Ogrom porównywalny do wszechświata? Eksperci twierdzą, że aby pomieścić wszystkie te elektrony, potrzebnych byłoby wiele wszechświatów o podobnych rozmiarach. Tak czy inaczej, zadowólmy się jedynie tym wszechświatem, który znamy. By przybliżyć porównanie, którego użył Stoner, powiemy, że wypełnienie owych czterdziestu ośmiu proroctw i to w jednym człowieku można porównać do odnalezienia jednego właściwego elektronu wśród masy tak wielkiej, jak cały znany nam wszechświat.

  Pamiętajmy, że w Piśmie Świętym nie mamy zaledwie czterdziestu ośmiu proroctw mesjańskich, ale blisko trzysta i wszystkie one zrealizowały się w życiu Jezusa z Nazaretu. To tak, jakby prorocy (wszyscy) na trafili na jedyny, maleńki elektron w całej masie, która wypełniłaby wiele, wiele wszechświatów takich jaka nasz. Ta statystyczna zabawa daje pojęcie wyjątkowości omawianego zjawiska.

Nasuwa się więc nieodparta konstatacja, że mamy do czynienia z faktem absolutnie wyjątkowym i po ludzku niewytłumaczalnym.


/storage/media/13130/138037/content/http://fakty.interia.pl/religia/news-czy-wydarzylo-sie-cos-niemozliwego.webp />
Antonio Socci "Śledztwo w sprawie Jezusa" Dom Wydawniczy Rafael, Kraków 2010